Co jakiś czas obserwujemy takie rzuty, jak to w niektórych chorobach bywa, objawów "ocznych". Rzuty te polegają na silniejszych niż zwykle stymulacjach oczu. Tak jak już nie raz pisałam, z oczami problem był od zawsze, tzn. od momentu regresu, jak Filipek miał jakieś 1,5 roku. Wtedy pojawiło się mrużenie oczu, z charakterystycznym marszczeniem noska. To bywało, znikało, znowu się pojawiało. Później doszło pocieranie oczu, machanie przed oczami różnymi przedmiotami, patrzenie peryferyjne, ale jak to bywa w autyźmie, zostało uznane jako ruch stereotypowy, taka sobie fiksacja. Ogólne, to tak w nawiasie, zauważyłam pewną cechę specjalistów od autyzmu, ze jak nie wiadomo co, to to na pewno stymulacja jakaś, którą tzreba zniszczyć!!! Z drugiej strony, są to też objawy sensoryczne, ale mimo stosowania SI, handle, terapii Masgutowej - nie ma poprawy, wręcz przeciwnie, wszystko się nasila. Przez lata obsewowaliśmy różne etapy tych fiksacji. W pewnym momencie zaczęliśmy szukać, odwiedziliśmy wielu okulistów i nic. Teraz doszła ogromna nadwrażliwość na światło. Niby udało się zbadać wzrok rok temu (prawie) ale w żaden sposób założenie okularów nie wpłynęło na te wszystkie fiksacje. W tej chwili koszmarem staje się jazda samchodem po ciemku, bo migające światła innych samochodów doprowadzają Filipa do szału. Biedaczek nie może na nie patrzeć. Czasem patrzy tylko jednym okiem, ale częściej zasłania oczy, albo próbuje patrzeć pod najróżniejszymi kątami (wykręca głowę w różne strony), tak jaby szukał jednego spójnego obrazu. Gdy musi zasłonić oczy to strasznie się denerwuje, bo Filipek ma w sobie dużą potrzebę kontrolowania sytuacji i wszsytko co się po drodze dzieje musi widzieć.
Takie okresy jak ten (oby jak najszybciej sobie poszedł) są
dla Filipka i dla nas bardzo ciężkie, gdyż zwyczajnie rozwalają nasz plan
działania. W środę zajechaliśmy na zajęcia, zaczynają się 16.40, więc jak
jedziemy jest już ciemno. Wyjeżdżaliśmy z domu to Filipek był we wspaniałym
humorze, wiedział, że jedziemy do pani Ilonki, którą uwielnia. Gdy zajechaliśmy
na miejsce był już podrażniony światłami, cały czas mówił "zgaś
prąd". Gdy się rozebrał wszedł do sali od si, połozył się na kanapie,
przykrył i powiedział, że chce iść spać. Był wyraźnie zmęczony. Odkąd zaczął
się ten nasilony etap stymulacji to właściwie każdego dnia Filip ma takie
epizody zmęczenia, często kładzie się do łóżka i mówi, ze chce spać, a to do
niego nie podobne. Ciężko Filipkowi w tych momentach, bo nie może sobie poradzić ze zmęczeniem, chciałby zrobić to co zaplanował, a zwyczajnie nie może. Często jest przez to zły, bo nie może pordzić sobie z tymi emocjami. I tak w kółko!
Teraz mamy kolejny taki "rzut", który tylko mnie upewnił, że decyzja o wyjeździe do dr Kaplana jest słuszna, oby tylko mogła odbyć się w zaplanowanym terminie. OBY!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, jeśli blog podoba Ci się, prosze napisz coś miłego, jeśli chcesz krytykować - odejdź bez słowa. ten blog jest dla Filipka - może keidyś sam go przeczyta! dziękuję i pozdrawiam
Beata ,mama Filipka