Od 15 sierpnia rozpoczynamy delfinoterapię na Krymie. Aukcje cegiełek nadal trwają, bo na chwilę obecną mamy połowę potrzebnych pieniędzy, czyli 5000zł. Mam nadzieję, że uda nam się zebrać resztę, ale jeśli nie, to będziemy musieli się zapożyczyć. Jadę z Filipkiem samochodem, tak jest najtaniej i najwygodniej. Pociągiem ponad 2 doby z przesiadkami, a bez znajomości języka trochę to trudne. Samolot odpada, gdyż na miejscu jest problem z jedzeniem dla Filipka, nadal jest na diecie bezglutenowej, bez mlecznej. Samochodem mogę zabrać dużo jedzenia, obiady w słoikach, jak na ostatni turnus. Pani, która organizuje wszystko załatwiła mi tańszy pensjonat o 200 hrywien, za to z dostępem do kuchni. Minusem jest brak klimatyzacji, ale w domu też mamy małe piekiełko jak są upały, więc nie będę wymyślać, ze gdzieś tam muszę mieć lepsze warunki. Nie jadę przecież na wakacje, tylko na rehabilitację Filipka. Pewnie i tak większość czasu spędzimy na plaży, wg opisu pensjonatu mamy 8 min. do plaży strzeżonej i 3 do dzikiej. Filip uwielbia wodę i kąpiel, więc wykorzystamy to na maxa. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć internet na miejscu. Musze się też zaopatrzyć w jakieś rozmówki polsko - rosyjskie. Nie znam kompletnie tego języka, ale chociaż w razie jakiś zakupów się przydać. Może ktoś z Was ma takie i mógłby mi użyczyć na czas wyjazdu???
Jestem bardzo szczęśliwa, że jednak wyjedziemy w tym roku!!!
Beatko,jesteś wielka a Filip ma wielkie szczęście że ma taką mamę :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i z niecierpliwością czekam na wieści z delfinków :):):)