Pamiętaj o mnie, gdy będziesz wypełniał swój PIT!

Pamiętaj o mnie, gdy będziesz wypełniał swój PIT!
Możesz skorzystać z darmowego programu do rozliczeń pit! (KLIKNUJ W ZDJĘCIE POWYŻEJ!) Pamiętaj, by wpisac symbol Filipka i jego imię i nazwisko: Biegała Filip 30/b! TYLKO WTEDY PIENIĄŻKI TRAFIĄ NA SUBKONTO FILIPKA!!!

poniedziałek, 24 października 2011

Po przerwie...

Długo mnie tu nie było, nie mogłam zebrać się w sobie, by choć parę słów napisać. Po euforii związanej z delfinami i licznych postępach Filipka walnął w nas taki gigantyczny kamień, w postaci podejrzenia padaczki. W szkole zdarzyło się coś, co nauczycielka określiła jako napad padaczkowy i chociaż Filipek nie stracił przytomności, to bardzo długo odpoczywał, był wykończony, co jest charakterystyczne dla napadu. Pojechaliśmy do szpitala jeszcze tego samego dnia, zostaliśmy przyjęci na oddział neurologii. Zrobiono tomograf w znieczuleniu ogólnym i eeg, które dla mnie było koszmarem, bo przez prawie godzinę leżałam na Filipie, by można było go w ogóle podłączyć. Masakra, jednym słowem. Oczywiście to badanie nie wyszło, ale P. Dr zdecydowała o wprowadzeniu leków przeciw napadowych. Na oddziale byliśmy w sumie 2 dni, ale narkoza + silny stres nie wpłynęły dobrze na Filipka. Teraz jest bardzo nieufny i zalękniony w nowych miejscach, do tego stopnia, że kilka dni temu nie wysiadł z samochodu by wejść do marketu, w którym kupujemy jego płatki śniadaniowe. Na szczęście w innych sferach nie ma regresu, w szkole pracuje świetnie, w domu trochę się buntuje, ale jakoś sobie radzimy.
Co do leków, to jeszcze ich nie podałam. Jeszcze w ten sam dzień udało mi się załatwić konsultację u naszej pani neurolog i ona potwierdziła moje obawy co do rzetelności diagnostyki. Mamy już wyznaczony termin na 17.11. do innego szpitala, gdzie maja zrobić eeg całodobowe i rezonans magnetyczny. Niestety znowu będzie narkoza:(, ale jak trzeba, to trzeba. 1 listopada mieliśmy zacząć drugą delfinoterapię, ale musieliśmy zrezygnować, bo bałam się jechać poza granice kraju bez pełnej diagnostyki. Mam nadzieję, ze w marcu uda się wyjechać, bo efekty któe cały czas obserwujemy są świetne!!!

2 komentarze:

  1. Ale sie wam porobilo:( Juz sadzilam, ze Filip ma sie tak dobrze, ze po prostu nie masz juz o czym pisac. strasznie mi przykro, ze powod jest zupelnie przeciwny:( Padaczka to bardzo zdradliwa choroba. Kasper mial kolege na woltyzerce, kilka dni temu dowiedzielismy sie, ze tydzien wczesniej w czasie szkolnych wakacji chlopiec zmarl w czasei ataku padaczki:( Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze byl to dopiero trzeci czy czwarty atak:( zycze wam duzo sily i mam nadzieje, ze to jednak nie Padaczka i Filipowi nic nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponuję przeczytać:
    http://ulubiency.wp.pl/kat,89794,title,Usmiech-delfina,wid,12454480,wiadomosc.html
    i może jednak zrezygnować z kolejnych delfino'terapii'... Dziecku to i tak nie pomoże, a delfinom oszczędzi cierpień.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, jeśli blog podoba Ci się, prosze napisz coś miłego, jeśli chcesz krytykować - odejdź bez słowa. ten blog jest dla Filipka - może keidyś sam go przeczyta! dziękuję i pozdrawiam

Beata ,mama Filipka