Pamiętaj o mnie, gdy będziesz wypełniał swój PIT!

Pamiętaj o mnie, gdy będziesz wypełniał swój PIT!
Możesz skorzystać z darmowego programu do rozliczeń pit! (KLIKNUJ W ZDJĘCIE POWYŻEJ!) Pamiętaj, by wpisac symbol Filipka i jego imię i nazwisko: Biegała Filip 30/b! TYLKO WTEDY PIENIĄŻKI TRAFIĄ NA SUBKONTO FILIPKA!!!

wtorek, 27 marca 2012

Czas na podsumowania

Ten okres zawsze skłania mnie do refleksji i pewnie to dlatego, że za ok. miesiąc minie 6 rocznica diagnozy Filipka. To już 6 lat oficjalnie, a 8 nieoficjalnie zmagamy się z autyzmem. Mam wiele przemyśleń na ten temat, kilka własnych obserwacji i tez. Jedną, chyba najważniejszą dla mnie jest kwestia czym jest autyzm. Według powszechnie dostępnej literatury i opinii krążących w społeczeństwie, autyzm jest zaburzeniem rozwojowym o nieznanym podłożu. Raz po raz słyszy się o odnalezieniu genu wywołującego autyzm, innym razem mówi się o mikro uszkodzeniach ośrodkowego układu nerwowego, natomiast z całą pewnością zaprzecza się, że jest to choroba. I w tym miejscu powstaje mój dylemat: jak można mówić z całą stanowczością, że autyzm to nie choroba, jeśli podaje się do publicznej wiadomości informację o tym, ze nie wiadomo skąd bierze się autyzm, jakie jest jego podłoże. Skoro nie wiadomo, to nie wiadomo, nie można więc wykluczyć jednej z możliwości, czyli, że autyzm to choroba. Dlaczego mnie to nurtuje? Przede wszystkim dlatego, że widzę u swojego dziecka bardzo duże powiązanie pomiędzy jego funkcjonowaniem, a różnego rodzaju dolegliwościami. Bardzo wyraźnym przykładem jest stan Filipa sprzed 2 lat, kiedy to zachorował na boreliozę. Przeszedł wtedy bardzo długie leczenie antybiotykami, łącznie brał je przez 5 miesięcy i mimo dużej liczbie probiotyków i leków przeciwgrzybicznych rozwinęła się candida, czyli grzybica jelit. Stan Filipa z wtedy był tragiczny, jeszcze dziś gdy to wspominam dostaję gęsiej skórki. Zachowanie było straszne, wciąż płakał (właściwie darł się), biegał cały czas jak nakręcony, pojawiło się mnóstwo stymulacji, zwłaszcza wokalnych, które doprowadzały nas do szału. W szkole właściwie nie funkcjonował, bałam się, że może zostać z niej wydalony. Pojawiały się napady agresji, których nigdy wcześniej nie było. Oczywiście nie od razu wiedzieliśmy o co chodzi, a stan Filipa pogarszał się. Zrobiono gastroskopię, której wyniki były straszne, porównano je do wyników starszej osoby, lubiącej sobie popić.... Dziecko miało wtedy 7 lat!!! Gdy wprowadzono leczenie i wróciliśmy do diety, wszystkie negatywne zachowania zaczęły ustawać. Przy okazji mieliśmy szansę żeby popracować z Filipem nad okazywaniem bólu. Szło to opornie, ale w końcu zadziałało. Okazało się, że agresja Filipka wynikała z odczuwanego bólu. Ponieważ nie umiał nam o tym powiedzieć to jedyną rzeczą jaką potrafił był krzyk i bieganie, a gdy to już mu nie pomagało zaczynał mnie bić, albo rzucał się na ścianę lub podłogę. Dla naszej rodziny były to bardzo drastyczne chwile, nie lubię do nich wracać. Jednak taka refleksja pozwala dojrzeć to, czego nie widzi się w centrum takiego huraganu: agresja była z bólu! i TERAZ, ANALIZUJĄC TO DALEJ, ILE RAZY SŁYSZĘ, ZE DZIECKO AGRESYWNE, TAKIE I OWAKIE! A może właśnie to dziecko cierpi niemiłosiernie i robi co może, co umie, żeby o tym powiedzieć? Nie twierdzę, że tak musi być w każdym przypadku. Agresja możne powstać w wyniku braku podstawowych zasad, a wtedy powstaje potworny chaos. Jednak, jeśli jesteś Rodzicem takiego dziecka, które i tak przez cały czas jest kopane przez życie po tyłku, jeśli znasz dziecko agresywne, to sprawdź, zbadaj, podpowiedz. Nie ma agresji ot tak, bo dziecko ma autyzm i już, jakiś tam % "TYCH DZIECI" tak ma. Nie ma tak. Jeśli jest agresja u dziecka z autyzmem, to musi być jakieś wytłumaczenie. U nas wyszło to przypadkiem, bo trafiliśmy do szpitala z powracającą bardzo wysoką temperaturą. Potem okazało się, że Filip ma boreliozę, jersinię, toksokarozę (czytałam o możliwości wystąpienia objawów autyzmu zarówno przy boreliozie jak i toksokarozie), bardzo dużo dodatnich wirusów, jak cytomegalia . Potem gastroskopia i candida. A przecież na oko, oprócz temperatury nic się nie działo (temperatura była od boreliozy), a dziecko wyło z bólu, tylko, że my o tym nie wiedzieliśmy. Gdyby ktokolwiek wcześniej powiedział mi to, co ja tu dzisiaj piszę, może oszczędziłabym synowi kilku miesięcy potwornego bólu, a nie zganiała jego agresji na autyzm.

Tyle dzisiaj, co do tego, że autyzm jest chorobą, to mam więcej przykładów, opiszę je wkrótce, dziś stanęłam na agresji, ale to świetny przykład na to, że istniej związek między stanem ciała, a autyzmem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, jeśli blog podoba Ci się, prosze napisz coś miłego, jeśli chcesz krytykować - odejdź bez słowa. ten blog jest dla Filipka - może keidyś sam go przeczyta! dziękuję i pozdrawiam

Beata ,mama Filipka